Louis
Gość
|
Wysłany: Śro 14:57, 09 Sie 2006 Temat postu: Pamiętaj o mnie. |
|
|
tekst napisany na potrzeby pojedynku z Miao.
ponizej wklejam warunki:
temat: "pamietaj o mnie"
forma: romans.
za korekte dziekuje mojej najcudowniejszej Atusi.
w tekście moga pojawic sie słowa powszechnie uważane za obelżywe. Dziekuje i az drże na mysl o komentarzach.
********************
Jak co noc siedziałem w "Świńskim Łbie", popijając whisky i podrywając jakieś naiwne i rozkosznie wręcz głupiutkie małolaty z Hogwartu. Uwielbiałem to robić – uwodzić te szósto– czy siódmoroczne idiotki, liczące, że jeśli zrobią sobie gruby makijaż, to nikt nie pozna, ile mają lat. Były takie niewinne i niedoświadczone – cóż, przynajmniej dopóki nie przysiadałem się do ich stolika i nie zacząłem swojej standardowej gierki. Najpierw uśmiechałem się niczym młody Casanova, przygładzałem włosy i nawiązywałem rozmowę. Potem starałem się być romantyczny – mówiłem im, że mają piękne oczy i pytałem, czy wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia. Stawiałem im kolejne drinki, deklamując miłosne poematy. Gdy któraś była tak pijana, że ledwo stała na nogach – proponowałem wyjście na dwór, by "zaczerpnąć świeżego powietrza". Tam twierdziłem, że "wpadłem po uszy, a me serce już nigdy nie zazna spokoju, bowiem widok tak uroczej dziewoi wrył się w mą pamięć na zawsze". Zabierałem panienkę do hotelu, uprawiałem z nią seks, po czym najzwyczajniej w świecie wychodziłem, jak gdyby nigdy nic. Wiem – zimny drań ze mnie i wcale się tego nie wypieram. Nie pytajcie, czy nazajutrz mam kaca moralnego albo wyrzuty sumienia – w moim słowniku nie ma takich pojęć.
Tamtej nocy było tak samo – zobaczyłem zgrabną, niską i wyjątkowo atrakcyjną brunetkę, mającą około szesnastu lat. Wiedziałem, że muszę ją mieć. Wszystko odbyło się jak zwykle. Tak, wiem, o co chcecie spytać – była dziewicą. Nie byłem specjalnie delikatny, bo i po co? Gdy było już "po" – wstałem, wytarłem się w jej ciuchy i już miałem wychodzić, gdy ona spytała się mnie, czy to szczyt moich możliwości. Odwróciłem się na pięcie, popatrzyłem na nią z wściekłością – i rzuciłem się na nią. Tej nocy robiliśmy to wiele razy. Byłem niemal brutalny – ale jej to chyba nie przeszkadzało, bowiem nawet nie jęknęła. Wyszliśmy z hotelu nad ranem. Razem.
Spotykaliśmy się wielokrotnie. Zawsze w tym samym hotelu. Zero czułości, zero uczuć, zero prezentów – choć przecież jestem jednym z najbogatszych ludzi w kraju. Zdawała się akceptować to bez żadnych zastrzeżeń. Nie mówię, że narzekałem z tego powodu, wręcz przeciwnie – cieszyłem się, że już nie musze bawić się w te głupie gierki z uczenniczkami Hogwartu. Mogłem robić to, kiedy tylko chciałem. Spełniała każdą moją erotyczną zachciankę. Seks oralny? Już się robi! Analny? Nie ma problemu! Żyć nie umierać, czyż nie?
Po dwóch miesiącach zaczęła mnie nudzić. Powiedziałem jej to prosto w oczy, dość zresztą dosadnie. Rozpłakała się i rzuciła mi się na szyję. Błagała, bym jej nie zostawiał, gdyż ona już nie umie beze mnie żyć. Zaśmiałem się chłodno i kazałem jej wy*pierdalać z tego pokoju i już więcej nie wracać. Wtedy ona rzuciła się do mych stóp i wyjęczała, że jest w ciąży. Przez moment mnie zamurowało, jednak szybko doszedłem do siebie. "Skoro dawałaś mi – mogłaś dawać każdemu, ty tania dzi*wko" – rzekłem do niej. Wyszła, zanosząc się płaczem.
Tydzień temu, gdy siedziałem w ulubionej knajpce i wypatrywałem "łatwej zdobyczy", zjawiła się Ona. Popatrzyła na mnie ze smutkiem, ale nie odezwała się. Zamówiła drinka i wypiła go, rozglądając się dookoła. To śmieszne – tak martwiła się o siebie i dziecko, a pije w zaawansowanej ciąży. Po kilkunastu minutach wstała i ruszyła w stronę łazienki. Ja zająłem się rozmową z jakąś ognistowłosą Krukonką, Elisabeth. W pewnym momencie Betty przeprosiła mnie i poszła, by "przypudrować nosek". Po chwili wybiegła z toalety, krzycząc coś o jakimś wisielcu. Wszyscy zbiegli się, by zobaczyć, o co chodzi. Jako jedyny zostałem na miejscu – domyślałem się, kto popełnił samobójstwo, wieszając się w damskim kiblu. Beznamiętnie sączyłem swojego Johnny Walkera. Słyszałem krzyki i lamenty, a także dociekania, dlaczego młoda dziewczyna zdecydowała się na taki krok. Ludzie głośno zastanawiali się, co za cham wykorzystał niepełnoletnią uczennicę i czy to ciąża skłoniła ją do odebrania sobie życia. Bezmózga tłuszcza... W pewnym momencie usłyszałem, jak ktoś mówi o jakieś kopercie. Z czystej ciekawości podszedłem do zwłok mojej byłej kochanki i zobaczyłem wystającą spod szaty kopertę. Wyjąłem ją i ignorując zaciekawione spojrzenia, wyszedłem na zewnątrz. Tam wyjąłem kawałek pergaminu i zacząłem czytać:
Hogwart, 14 kwietnia 2003 r.
Najdroższy Draco!
Muszę to napisać – kocham Cię. Nawet nie wiesz jak bardzo. Bez Ciebie moje życie nie ma sensu – a jeśli coś nie ma sensu, to należy to zniszczyć. Nie mam do Ciebie żalu o nic. Proszę cię tylko o jedno – pamiętaj o mnie, kochany. Wspominaj mnie często, i oczywiście dobrze. Wspomnij mnie czasem podczas długich bezsennych nocy. Niech myśli o mnie dodają ci siły w codziennym zmaganiu ze światem, z codzienną walką z problemami. Pamiętaj też o tym, że zawsze bardzo Cię kochałam. Z pewnością spotkamy się jeszcze po tej drugiej, lepszej stronie.
Jeszcze raz żegnaj,
Veronica
Przeczytałem ten list kilka razy, niedowierzając w to, co czytam. Boże, obdarzyłeś kobiety wdziękiem, lecz nie dałeś im rozumu. Doprawdy, to pismo jest żenujące w swoim poziomie! Jakież to słodkie i sentymentalne – aż się rzygać chce. I ta wzmianka o niebie – na Boga, samobójcy nie idą do nieba, jeżeli ono w ogóle istnieje. Naiwna kretynka o rozumku wielkości żołędzia. Zachowała się jak prostaczka. Mogła zabić się w spektakularny sposób, albo chociaż bardziej elegancki. Nie wspominając już o tym, że w toalecie w tym pubie strasznie śmierdzi. To musiało być mało komfortowe – umierać w obskurnej spelunie, wdychając odór czyichś odchodów.
Zakładam koszulę, zawiązuje krawat i idę do "Testrala", gdzie czekają na mnie spragnione miłości nastolatki. Znów poderwę którąś, udając słodkiego misia, zaciągnę ją do hotelu, zaspokoję swoje potrzeby i wyjdę bez słowa. Tym razem jednak będzie inaczej – na poduszce zostawię potencjalnej kochance sto galeonów i dołączę karteczkę "na skrobankę". Grunt to dobrze zabezpieczyć swoją przyszłość, no nie?
|
|