Strona Główna
|
Szukaj
|
Użytkownicy
|
Grupy
|
Galerie
|
Rejestracja
|
Profil
|
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
|
Zaloguj
Forum Pub pod Świńskim Łbem Strona Główna
->
Fanfiction
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Gospoda pod Świńskim Łbem
----------------
Szafa pełna rozmów
Kawiarenka
Forum
Galeria
Stadion Stulecia im. Dumbledore'a
WWW
Zjazdy
Harry Potter
----------------
Fanfiction
Harry i spółka
Rozrywka
----------------
Książki
Muzyka i Film
Manga i Anime
Czat
----------------
Chcieliście czata to macie
Mugolska "tfurczość"
----------------
Epika
Liryka
Dramat
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Louis
Wysłany: Pon 0:34, 20 Mar 2006
Temat postu:
No a teraz widze normalne tło...Ludzie, ja nic nie biore!
A jak obiecam komus lizaczka to on skoemntuje? Bo ja biedna mma tylko jedne i sie czuje niekochana...
bu...
kolezanki moderatorki za offtopsa przepraszam.
a ide spac, mid, zgodnie z twoją radą
Midnight
Wysłany: Pon 0:23, 20 Mar 2006
Temat postu:
Wiesz, Lu, czego to się nie robi dla kilku komentarzy...
Dzięki za miłe słowa.
Lu, to może idź spać? Bo już białe tła widzisz
Louis
Wysłany: Pon 0:08, 20 Mar 2006
Temat postu:
Mid, zauwazylas, ze ten tekst jest jednym z najczesciej komentowanych ficków?
Ales ty niedobra- przekupywac innych lizakami:D
Komentnełam juz na kilku, forach, no ale jako ze tekst ciekawey to sie powtórze- piknie.
WIdzimy, jak z malej dziewczynki Rita zmienia sie w ządną sensacji dziennikarke. To doskonały przykład metamorfozy wewnętrzej, jaka zachodzi w nas z biegiem czasu.
przepraszam za mało konsruktywny koemntarz, Mid, ale juz jestem lekko zmęczonaaaa<ziewa>
Midnight
Wysłany: Pon 0:04, 20 Mar 2006
Temat postu:
Dopóki nie napiszesz nie ma lizaków
Ok, teraz już dostaniesz. Chcesz lizaczka, chcesz?
Taki stary, a dał się lizakami przekupić
No nie mogę
Nie chodzi o to, że Rita to fajna kobitka, ale o to, że Rita była fajna kobitka. A co się z nią stało? Chyba widać...
Za to, że byłeś grzeczny masz nawet całą pakę lizaków:
Sorrow
Wysłany: Nie 23:57, 19 Mar 2006
Temat postu:
Zostałem wzięty pod włos. Dałem się kupić za lizaka
Upadam coraz niżej. No dobra to napiszmy coś.
Wszystko napisali już powyżej
Dobra, dobra - no nie zabieraj mi go, no mówię oddaj, już piszę. Jak to oddasz dopiero jak napiszę? Serca nie masz - no co za kobieta
Błędów prawie wcale a szkoda
Przecinków też nie jest za dużo
a tekst ma sens. <Smutne westchnienie> Znajdę coś na siłę jak nie można po dobroci.
Z tego opowiadania można sądzić, że Rita to w sumie fajna kobitka (a nie taka jak w HP) więc to mi się ciut nie zgadzało, a tak to nie mam zastrzeżeń.
Buu co to za frajda jak nie można komuś szpili wsadzić
Ps. Gdzie mój lizak
Jupka
Wysłany: Pią 17:41, 17 Mar 2006
Temat postu:
Wielokropku, nie wprowadzaj ludzi w błąd - przecinek jest postawiony pięknie, w jak najbardziej odpowiednim miejscu (;. Jak powiedziała Idril - to jest wtrącenie, a je oddziela się przecinkami, nieważne, przed (lub po) jakimi słowami występują. Taka zasada, której nie uczą w szkole [;.
Co do ff. Czytałam już je na dekielku, ale nie komentowałam (;. Jestem zaskoczona, że to Twój debiut. Naprawdę zaskoczona - i to mile!
Masz styl, jaki ma osoba, pisząca już dosyć długo (i ucząca się na błędach). Lekki, przyjemny, szyki zdań w porządku, czyta się ciekawie. Przy okazji - masz także pomysły. I to świetne.
Historia Rity, najwredniejszej wiedźmy - dziennikarki na świecie - to jest to, czego na innych forach brakuje! (; Opowiadanie wciąga, może nie rozmyśla się nad nim godzinami, ale czyta się miło. Rita jest bezwzględna, dla niej "najważniejsza jest sensacja", a przy tym ma cechę, której połowa ludzi jej zazdrości - kocha to, co robi. Ma talent do pisania, czasem igra na granicy między "dziennikarstwem" a "wtrącaniem się w czyjeś życie z butami".
Ogólnie, debiut znakomity. To kiedy coś nowego? (;
J.
Midnight
Wysłany: Czw 0:08, 16 Lut 2006
Temat postu:
Spałam na pół czytając wypowiedź Idril i niewiele z niej zrozumiałam, ale i tak bardzo dziękuję, zarówno za pozytywny komentarz (bronisz tego opowiadania jak lwica, Id
), jak i wpadnięcie na to forum. Chociaż chyba w tej sytuacji muszę się zgodzić z Wielokropkiem, że tych dwóch przeciwnków tam być nie powinno. Chciać z drugiej strony... Och, pomyślę nad tym jutro kiedy nie będę spała
I dziękuję bardzo za pozostałe komentarze, samo to, że ktoś zechciał się wypowiedzieć bardzo mnie cieszy
Idril
Wysłany: Śro 16:16, 15 Lut 2006
Temat postu:
Wielokropek napisał:
Cytat:
Przyjrzała się swojemu dziełu i
,
z błyskiem w oczach, pognała do redakcji.
Tutaj nie powinno być przecinka.
A tak pozatym przyjemnie się czytało o początkach kariery Rity Skeeter.
To ja się może wypowiem z punktu widzenia bety tego opowiadania. Jak dla mnie, jest to ewidentne wtrącenie, a takie oddziela się w zdaniu przecinkami. Gdyby zaś nie traktować tego jako wtrącenia, trzeba by napisać "(...) i z błyskiem w oczach pognała do redakcji".
Autorka wciąż się uczy, to jej debiut i uważam, że wcale udany. Jak można zauważyć w moim podpisie, reprezentuję w literaturze frakcję rzemieślników i dla mnie forma również jest ważna. Jestem także zdania, że warsztatu trzeba się wyuczyć, zaś doświadczenie przychodzi później, a wraz z nim, siłą rzeczy, lepsze pomysły. Nie ma na świecie takich geniuszy (chyba), którzy urodziliby się z talentem na miarę, dajmy na to, Umberto Eco. Wszyscy piszący, zanim stworzą coś, co nadaje się do pokazania innym ludziom, piszą masę rzeczy, które się do tego absolutnie nie nadają. Z własnego doświadczeniaa mogę powiedzieć, że do wszystkiego dochodzi się powoli i nigdy, ale to nigdy pierwsze teksty nie są wybitne.
Sam fakt, że autorka uciekła od marysuizmu i zakochanych Snape'ów zasługuje na pochwałę. Więc chwalę i powtarzam, że doświadczenie przyjdzie później, pojawią się bardziej rozbudowane teksty, napisane jeszcze lepszym stylem, ciekawsze. I wydaje mi się, że Midnight rokuje bardzo duże nadzieje.
Pinezka
Wysłany: Wto 20:04, 07 Lut 2006
Temat postu:
Podobało mi się.
Nie na codzień czyta się fanficki z Ritą w roli głównej.
Rzadne błędy nie rzuciły mi sę w oczy.
Najbardziej jednak spodobał mi się ten końcowy fragment , który ukazał zmiany jakie zastały w naszej Skeeter
Całość czytało się przyjemnie.
Pozdrawiam ,
Pinezka
Aubrey
Wysłany: Wto 17:49, 07 Lut 2006
Temat postu:
To pierwsze opowiadnko gdzie w roli głównej jest Rita i za to gratuluje ogólnie jest okey
Camellia, ten post too totalne przegięcie! rozwijaj wypowiedzi, prosze bonastepny razem usune! Mod Złosliwy
Merope
Wysłany: Sob 21:37, 04 Lut 2006
Temat postu:
Przeczytałam tekst. I jakoś nie zapadł mi w pamięć. Może tylko ta ostatnia część. Zawsze wyobrażałam sobie Rite Skeeter za hipokrytke, egoistke z ciętym językiem, a nie jako rozwrzeszczone dziecko pragnące od małego być dziennikarką. I to chyba dlatego. Mam inne wyobrażenie o niej, chociaż sama napisałam ficka o jej cnotliwym życiu i przyjaciółce. Ale cóż... taka to już hipokrytka i egoistka ze mnie, ze ubóstwiam swoje prace o KIMŚ, o którym mam inne mniemanie, a jak ktoś inny napisze, to lubię go skrytykować.
Taka natura Ślepego Hipogryfa z przerostem ambicji^^
Sklawinia Marple
Wysłany: Sob 20:03, 04 Lut 2006
Temat postu:
Przepraszam, proszę mi wybaczyć moją hipokryzję pod względem ortografii, ale niestety nie widzę własnych błędów ortograficznych, natomiast wyraźnie widzę cudze i nie mogę się powstrzymać, by ich nie wytknąć. Z góry przepraszam.
Midnight
Wysłany: Sob 19:43, 04 Lut 2006
Temat postu:
Już słyszałam, że opowiadanie to jest przedstawione jako urwane fragmenty, ale nie wydaje mi się, aby to był jego mankament. Wiem, że nie jest świetne, bo to mój pierwszy tekst. Dziękuję bardzo za krytykę (której oczekiwałam i doczekałam się
).
Błąd wytknięty przez Wielokropka również poprawiony.
Kłaniam się nisko - Midnight.
PS. Hmm, ortografia, Sklawinio. "Dwóch", a nie "dwuch". I "zdarzenia" zamiast "zdażenia".
Sklawinia Marple
Wysłany: Sob 19:30, 04 Lut 2006
Temat postu:
Pomysł ciekawy. Niezbyt często natyka się na teksty o Ricie Skeeter. Wykonanie poprawne. W dwuch miejscach miałaś niezręczności językowe w stylu tego "błysku w oczach" (poprawnie to "błysk w oku") .
Ale niestety na tym się jego wspaniałość kończy. Za mało w nim treści, by można było nazwać go świetnym.
Chociaż wiem, że może brzmieć to brutalnie, to jest to przerost formy nad treścią. Oczywiście nie całkiem, jednak gdybyś trochę obszerniej przedstawiła zdażenia z życia panny S, napewno wyszło by to i ciekawiej i zwyczajnie ładniej.
Tak czy inaczej czekam na więcej tekstów Twojego autorstwa
wielokropek
Wysłany: Sob 17:51, 04 Lut 2006
Temat postu:
Opowiadanie jest bardzo dobre;D, może nie za długie, ale przynajmniej dopracowane. Błędów raczej nie ma, ani w ortografii, ani w stylistyce.
Znalazłem za to jeden interpunkcyjny :*
Cytat:
Przyjrzała się swojemu dziełu i
,
z błyskiem w oczach, pognała do redakcji.
Tutaj nie powinno być przecinka.
A tak pozatym przyjemnie się czytało o początkach kariery Rity Skeeter.
Midnight
Wysłany: Sob 15:06, 04 Lut 2006
Temat postu: Najważniejsza jest sensacja [Z]
To ja też dołącze moje pierwsze opowiadanie. Taka ot, miniaturka. Można ją znaleźć też na kilku innych forach, ale tu też się wypowiedzcie. Czekam na opinię (i krytykę
)
***
Bawialnia była zapełniona bibelotami. Pulchna kobieta po czterdziestce stała przy fortepianie, machając zawzięcie małą miotełką. Okulary opadły jej na czubek nosa, a kurz osiadł na lekko posiwiałych włosach.
- Mówi Rita Skeeter, reporterka "Proroka Codziennego"! - Za drzwiami rozległ się głośny śmiech.
Kobieta pokręciła głową i bez słowa kontynuowała odkurzanie instrumentu. Jej córka zawsze lubiła bawić się w dziennikarkę. Choć rodzice namawiali ją usilnie do podjęcia zawodu uzdrowiciela po ukończeniu szkoły, mała była nieugięta.
Kolejny wybuch śmiechu doprowadził panią Skeeter do szału. W jej domu zawsze ceniono sobie ciszę i spokój, a najmłodsza w rodzinie często go zakłócała.
- Rito, zachowuj się ciszej! – warknęła Mirabel w stronę pokoju córki, z którego wciąż dobiegały stłumione chichoty.
Po chwili w drzwiach stanęła drobna osóbka w jasnozielonej piżamie w groszki. Drobne loczki okalały ładną, okrągłą buzię. Policzki miała zaróżowione z podniecenia, a szeroki uśmiech ukazywał niekompletnie uzębienie. Patrząc na matkę, wywróciła oczami i z zawziętą miną wróciła do pokoju. Chichoty umilkły.
Kobieta uśmiechnęła się lekko, delektując otaczającą ją ciszą. Przymknęła oczy. Wyobrażała sobie właśnie coś przyjemnego, kiedy z pokoju obok dobiegł głośny, wysoki śmiech. Pani Skeeter ze złością wróciła do rzeczywistości. Zabrała małą miotełkę i wróciła do kuchni, szepcząc coś w rodzaju: „Ani chwili spokoju...”
***
- Reporterka "Proroka Codziennego"... "Proroka Codziennego"... - mówiła Rita za każdym razem innym tonem głosu, oglądając się w lustrze.
W przypływie natchnienia wzięła z półki pióro i przygryzła je w sposób, w jaki robią to pisarze i dziennikarze. Efekt był tak powalający, że dziewczyna aż zachichotała z radości. Rzuciła okiem na list, leżący na szafce nocnej. Bez wątpienia zaadresowany był do niej. „Rita Skeeter” – było napisane na kopercie. Od przyszłego tygodnia jedna z reporterek „Proroka Codziennego”.
Kiedy już trochę ochłonęła po otrzymaniu tej cudownej wiadomości, rzuciła się w stronę szafki, w poszukiwaniu kawałka pergaminu. Jej wzrok zatrzymał się jednak na sporej wielkości torbie, zielonej, z krokodylej skóry. Kiedy ją zobaczyła na wystawie, od razu zdecydowała się na kupno, mimo że istniało ryzyko, iż wcale nie przyjmą jej do pracy i będzie dłużna matce pieniądze. Ale tym razem się opłaciło. Piękne cacko cieszyło oczy.
W całym pokoju ciężko było doszukać się choćby jednego niezapisanego kawałka pergaminu. Rita stwierdziła, że musi zapamiętać na przyszłość, by zawsze mieć przy sobie coś do pisania. W akcie desperacji sięgnęła pod łóżko i znalazła lekko zmięty kawałek, po czym rozprostowała go za pomocą zaklęcia. Poprawiając na nosie okulary w drucianych oprawkach, szybko napisała krótkie podziękowanie i przywiązała do nóżki sowie, która przyniosła wiadomość.
***
- Numer dwadzieścia cztery... dwadzieścia cztery... Gdzie to dwadzieścia cztery, na tiarę Merlina?! – szeptała do siebie Rita, czytając wszystkie numerki na drzwiach i nie mogąc doszukać się właściwego. Na dole powiedziano, że jej potencjalny szef czeka w pokoju numer dwadzieścia cztery. Problem w tym, że wcale nie było tak łatwo ów pokój znaleźć.
- Rita Skeeter? – Usłyszała spokojny głos za plecami i odwróciła się błyskawicznie. W drzwiach stał może trzydziestoletni mężczyzna o jasnobrązowych włosach. Ręką podtrzymywał drzwi, żeby się nie zamknęły. Na blaszanej tabliczce widniały wielkie cyfry „24”.
„Ależ ze mnie idiotka” – westchnęła panna Skeeter w duchu. Mogłaby przysiąc, że jeszcze przed chwilą sprawdzała te drzwi i tabliczki nie było. Rozejrzała się niepewnie dookoła i weszła za mężczyzną do gabinetu.
- A więc, panno Skeeter... – zaczął wydawca.
Rozmowa przebiegła w miarę pomyślnie. Wpadek: zero. Rita była bardzo z siebie zadowolona. Wychodząc w wydawnictwa, dzierżyła w ręku kopertę ze wskazówkami, dotyczącymi jej próbnego artykułu.
***
Wielki, czarny żuk zleciał niezauważony z parapetu i pofrunął w stronę sporej kępki krzaków. Ukrywszy się za nią, nagle przeistoczył się w wysoką dziewczynę. Chwilę później rozległ się cichy trzask i już jej nie było.
***
W domu było aż nienaturalnie spokojnie. Z pokoju dobiegało tylko skrobanie pióra. Rita Skeeter kończyła swój pierwszy artykuł. Spisała wszystko tak, jak zapamiętała, a że pamięć miała bardzo dobrą, artykuł zdawał się być idealny. Przyjrzała się swojemu dziełu i, z błyskiem w oczach, pognała do redakcji.
***
- To co, dostanę tę pracę? – zapytała Rita, wpatrując się w swojego potencjalnego szefa.
Widząc, jak ten krztusi się kawą, błysnęła zębami w niewinnym uśmiechu. Źrenice Cartwrighta powiększały się z każdym kolejnym słowem, przeczytanym w artykule panny Skeeter.
- Ma pani posadę – odrzekł bez wahania, nadal w szoku.
***
Wysoka kobieta przemierzała korytarze redakcji „Proroka Codziennego”, stukając obcasami o posadzkę. Różnice między nią a tą uśmiechniętą, trochę zwariowaną nastolatką, która piętnaście lat wcześniej została przyjęta w szeregi dziennikarzy, była kolosalna. Zwiewna sukienka zamieniona została na obcisłą, bordową szatę, druciane oprawki zastąpiły inne, ozdobione drogimi kamieniami. Jedynie rude loki pozostały te same.
Rita Skeeter zaciskała krwistoczerwone szpony na torbie z krokodylej skóry, przewieszonej przez ramię. Tym razem dotarła do sali dwadzieścia cztery bez żadnych przeszkód i bez pukania weszła do środka. Siwiejący mężczyzna siedział za biurkiem, popijając, jak zwykle, czarną, mocną kawę.
- O, Rita! – Ucieszył się. – Królowa Plotek, Poszukiwaczka Sensacji i Niszczycielka Dobrej Reputacji w jednym…
- Coś ty taki zadowolony dzisiaj? – zapytała z udawaną podejrzliwością. Od lat grali w tę grę.
- Co tam dla mnie masz? – spytał wydawca, nie odpowiadając na zadane pytanie.
Kobieta bez słowa wyjęła plik kartek z torby i podała swojemu szefowi. Ten przejrzał szybko tekst i powiedział z pełnym przekonaniem:
- Jesteś mistrzynią w tym, co robisz, Rito. A to, co robisz, jest wredne i złe. I za to cię uwielbiam. – Lekko uniósł kącik ust, tłumiąc chichot.
- Pamiętaj o tym, że najważniejsza jest sensacja. – Panna Skeeter uśmiechnęła się szeroko, ukazując trzy złote zęby w całej okazałości, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła.
Mężczyzna położył artykuł na biurku. Na pierwszej stronie widniał tytuł: „Sekretne utrapienia Harry’ego Pottera.”
_________________
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance
free theme by
spleen
&
Programosy
Regulamin